Firebringer przypiął miecze do paska pod szatą. - Nie wiem, co miał na myśli ten łowca. Jeśli ma zamiar pozabijać nas wszystkich, tym lepiej dla nas - w końcu pojawi się w pobliżu i będzie można go złapać. Z resztą, być może nie będzie nam potrzebny. Cass, kontaktuj się ze Świątynią, niech przyślą tu kogoś, może uda się ustalić nadawcę wiadomości. Nesser, przypilnujesz tego miejsca.
Zerknął przez okno. Do dachu magazynu było coś koło 15 metrów powietrza. Obrócił się w stronę waszej czwórki.
- Ciężko było? Droidów niby mnóstwo w Akademii, ale nigdy w tej ilości, prawda? - uśmiechnął się. - Wracajmy do Akademii. Znacie drogę z powrotem do transportera, ale jeśli chcecie, możecie spróbować iść za mną. Lloydzie.. pytałeś co tu robię? Przyszedłem po mój miecz - uśmiechnął się szerzej, wyciągając rękę w stronę Catharianki, która uniosła się w górę i poszybowała powoli w jego stronę. - Miecz, który podebrała mi ta oto Kicia. Ona pójdzie ze mną.
- Nie bój się tak - szepnął do Kailen, gdy była przy nim. - Nie gniewam się. Za to, że pożyczyłaś sobie go ode mnie.. po prostu spędzimy ze sobą trochę czasu. Pamiętasz, jak ćwiczyliśmy bieganie po bitwie na stołówce? Pobiegniemy teraz do statku..
Bezustannie uśmiechnięty, chwycił Kailen w pół, wziął krótki rozbieg i wyskoczył przez okno.
KAILEN
//Poniższego fragmentu reszta nie ma prawa widzieć ni słyszeć, chyba tylko to, jak Mistrz i Kailen mkną w stronę brzegu dachu, by z niego zeskoczyć.//
Będąc w powietrzu Kailen zamachała rozpaczliwie łapkami. Wygladała jak mały, mokry kotek. Pierwsze co jej przyszło do głowy, to to, że mistrz wypchnie ją przez okno. Niestety zrobił coś znacznie gorszego. Kiedy już ją chwycił w pół, Kailen robiła wszystko żeby się wyrwać.
- Nie wyrywaj się, bo źle wyląduję - zaśmiał się ciepło Quinn, nie zważając zbytnio na jej łapki. - Spokojnie.. Nie myślisz chyba, że zrobię ci krzywdę?
- Nie o to chodzi.... - warknęła - Czuję się upokorzona. Puść...
Wylądował, łagodząc upadek Mocą. Natychmiast skoczył do przodu, ku krawędzi dachu. - Upokorzona? - zdziwił się. - Chyba nie bardziej niż ja, gdy zorientowałem się, że nie mam miecza - zaśmiał się znów. - Ale nie mszczę się.. To żadne upokorzenie. Mógłbym zrobić coś dużo, dużo gorszego..
- Tak, niby co? - spytała kładąc ręce na biodrach. - Co jeszcze gorszego możesz wymyślić? Wszyscy zobaczyli, że traktujesz mnie jak dzieciaka. Nawet własnego miecza nie mam.
- Przecież biegnę ile sił do Akademii, gdzie zrobisz sobie miecz - zdziwił się znów, nie zatrzymując się nawet na sekundę. - Poza tym, wydawało mi się, że traktuję cię całkiem nieźle jak na starego, paskudnego mistrza. Ale jak chcesz.. możemy wrócić, mogę cię obsztorcować, poddać w wątpliwość twoją gotowość do posiadania miecza i prawa do rangi padawana. Mogę nawet nakrzyczeć. - Gdy mówił, jego uśmiech bladł powoli. Zeskoczył z dachu - Wolę pogadać na osobności.. Ale jeśli wolisz inaczej.. - uwolnił cię w końcu, stawiając łagodnie na ziemi i patrząc pytająco z założonymi rękoma.
- Rozmowa powinna być przeprowadzona w taki sposób, żeby obaj uczestniczący patrzyli sobie w oczy. To raz. Dwa - już większe upokorzenie i tak mnie nie czeka... Więc rób co chcesz mistrzu, krzycz, poddawaj wątpliwości moje umiejętności. Cokolwiek sobie życzysz. - dookoła kotki zapaliła się aura wściekłości.
- Co sobie życzę? - zapytał Kailen. - Na pewno?
- A rób co chcesz. - powiedziała jeszcze bardziej zirytowana.
Mistrz, póki nikogo nie było w pobliżu, przytulił Kailen. Nie jakoś mocno, mogła się uwolnić, jeśliby tylko chciała. Poczuła jego aurę, tuż przy sobie: to był szczery gest, bez czegokolwiek w stylu podtekstów czy próby zjednania sobie obrażonej Kotki. Po prostu chciał być blisko, i przeprosić ją.
- Życzę sobie - powiedział - byś była w podobnym nastroju jak wtedy, gdy mi zabierałaś miecz. Nawet, jeśli ja wtedy poczuję się tak samo, jak czułem się wtedy.
Mina Kailen złagodniała. Jak ona w ogóle mogła się gniewać na staruszka. Poklepała go po plecach i mruknęła coś w stylu "Dobra, już dobrze...". Po chwili gdy skończył swój monolog odsunęła się powoli i powiedziała:
- Nie czułam się dobrze podkradając Ci miecz, ale nie widziałam wtedy żadnej innej opcji. Miecz treningowy byłby samobójstwem.
- Wiem. Dobrze zrobiłaś, zabierając prawdziwy miecz. Nie minęło dużo czasu odkąd skończyliśmy twoje szkolenie, a chciałem się dobrze przygotować do momentu, w którym stworzysz własny.. Nadrobimy to, gdy wrócimy. - Pochylił się trochę, by spojrzeć ci w oczy, i uśmiechnął się. - Jaki chciałabyś miecz, Kicia? - zapytał.
- Ładny - odpowiedziała z szerokim uśmiechem. - Tak naprawdę, to chciałam fioletowe ostrze, a rękojeść utworzoną na wzór pałki. Oczywiście miałby to być krótki miecz, bo za jakiś czas chciałabym stworzyć dwa i nauczyć się sztuki Niman.
Quinn kiwnął głową z uznaniem.
- No.. niezła myśl. Mogę cię trochę poduczyć Niman, jakbyś chciała. Krótki miecz.. hmm. - Mistrz zamyślił się. - Wiesz, Niman może wykorzystywać dwa Shoto, albo jedno, jako wsparcie dla normalnego miecza. Zastanów się jeszcze, czy nie chcesz najpierw stworzyć takiego zwykłego, na potrzeby wcześniejszych form walki, a potem krótkie.
- Wydaje mi się mistrzu, że i tak częściej walczę w bliższej odległości. Jako drugi styl chciałam obrać Ataru, myślę, że jestem odpowiednią do tego osobą. Dlatego też myślę, że krótszy miecz będzie idealny. No i pewnie, że chcę się uczyć Niman od ciebie.
- Dobrze - powiedział tylko Mistrz, uśmiechając się, i pogładził Kailen po głowie - oczywiście ostrożnie, nie naruszając jej fryzury. Może i był Mistrzem Jedi, ale każde ciało miało pewien limit zadrapań, jakie może znieść..