Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


3 posters

    Pasaż

    Lloyd
    Lloyd
    Admin


    Liczba postów : 396
    Join date : 18/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Lloyd Mifune
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2; 250/500

    Pasaż Empty Pasaż

    Pisanie by Lloyd Nie Kwi 19 2009, 13:28

    Ogromny budynek będący połączeniem multipleksu, sklepów i parku rozrywki wydawał się jedynie niewielką komórą miasta, które swymi korzeniami sięgało samego serca planety. Gdzieś pomiędzy setkami ludzi, mieszankami ras i kultur, przechadzało się dwóch młodych padawanów. Jeden z nich wydawał się być dość zagubiony i przytłoczony tym co go otacza. Drugi, choć nie znał tego miejsca zbyt dobrze, poruszał się znacznie swobodniej i przebieglej, jakby dżungla miasta była jego naturalnym otoczeniem.
    Lloyd skręcił w lewo, mijając stoisko z jedzeniem i wyszedł na plac, którego centrum stanowiła potężna fontanna wyrzucająca z siebie cienkie strużki wody.
    -Jak myślisz, kiedy nam przydzielą mistrzów?- zapytał w końcu, bo długim milczeniu.
    Luks
    Luks


    Liczba postów : 74
    Join date : 18/04/2009
    Age : 28
    Skąd : Toruń

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Taaryn Luks
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2, 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Luks Nie Kwi 19 2009, 13:40

    Luks rozglądał się niepewnie wokoło, czując się zagubionym w gąszczu sklepów, tarasów i innych ludzi. Nie był przyzwyczajony do miejskich tłoków, zawsze żył w odosobnieniu, nie przeciskając się przez setki innych osób - ludzi, Twi'leków, Rodian czy innych ras. Teraz jednak z ciekawością oglądał wystawy sklepowe, wszystkie witryny, przyglądał się innym rasom. Część z nich widział po raz pierwszy, ale nie miał odwagi zapytać bardziej doświadczonego kolegi o różne, kłębiące mu się w głowie sprawy. Tak wiele jeszcze przede mną... Tak... niewiele znaczę, pośród setek, tysięcy, milionów innych istot. Ale... jestem też jedi. To mnie wyróżnia - pomyślałem, macając jednocześnie uchwyt miecz świetlnego schowany pod szatą. Nie chciałem, by inni mogli go z łatwością dojrzeć, bo nie wiedziałem też, czy ludzie są przychylnie do nas nastawieni - czy też nie. Nagle, skręciliśmy razem w lewą stronę, moje powonienie podrażniła woń smakowitego, ale też i egzotycznego jedzenia, lecz po chwili już to minęło - wyszliśmy na plac, na którego środku widniała potężna, lecz i piękna fontanna. Obejrzałem ją z zaciekawieniem, zwracając uwagę na każdy szczegół. Gdy tylko usłyszałem głos Lloyda, wyrwałem się z zamyślenia i szybko odpowiedziałem:
    - Czy ja wiem? Myślę, że już nie długo. Nie sądzę, by trwało to dłużej niż tydzień, z pewnością. Mam jednak nadzieję, że moją mistrzynią nadal będzie Aro... - w tym momencie spojrzałem na chwilę w niebo, jakby zamyślając się na chwilę. - Myślę, że już dobrze się rozumiemy, więc nie chciałbym tego zmieniać. A ciebie kto szkolił? - zapytałem nagle, przystając w miejscu i patrząc na drugiego padawana.
    Lloyd
    Lloyd
    Admin


    Liczba postów : 396
    Join date : 18/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Lloyd Mifune
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2; 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Lloyd Nie Kwi 19 2009, 14:14

    Mifune wodził wzrokiem za ładną, zgrabną przedstawicielką rasy Twi'lek, o lekko żółtawej skórze. W jego spojrzeniu nie było pożądania ani pragnienia, a coś w rodzaju dzikiej ciekawości, którą zdawał się ukrywać przed całym światem. Gdy dziewczyna zniknęła za rogiem, przeniósł wzrok na migoczące w powietrzu strugi wody, idealnie wyprofilowane przez zamontowane dysze. Nigdy wcześniej nie widział równie dobrze zrobionej fontanny.
    -Moim nauczycielem nie był mistrz jedi, a jedynie rycerz, więc wątpię, czy on będzie nadal mnie prowadził. Nazywał się Aedin. Nie przywiązuję się zbytnio do ludzi więc...i z tym nie mam problemu.
    Oparł się o barierkę, zwracając się plecami do podziwianej przed chwilą fontanny. Znów przymknął oczy, próbując ogarnąć to miejsce pełne ludzi, zapachów, dźwięków za pomocą Mocy. W głowie szumiały mu słowa swego nauczyciela...
    "Próbuj patrzeć na świat poprzez Moc; zapomnij o ciele i oczach, bo te mamią. Spójrz na otoczenie przez coś znacznie bardziej prawdziwego."
    Mimowolnie wypowiedział te słowa, nie zdając sobie z tego sprawy.
    Luks
    Luks


    Liczba postów : 74
    Join date : 18/04/2009
    Age : 28
    Skąd : Toruń

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Taaryn Luks
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2, 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Luks Nie Kwi 19 2009, 14:38

    Dookoła przechodziło mnóstwo ludzi, ale żaden nie był mi znany. Nie znam nikogo w tym mieście. Ja... w ogóle nikogo nie znam, poza moją mistrzynią, Lloydem i Kylem, a i to była krótka znajomość. Kaerin... On już zginął. Nie ma go tu... Nie wiedzieć czemu, do mojej głowy nagle wróciły wspomnienia. Przypominałem sobie chwile spędzone z mistrzem, w samotności. Pamiętałem, jak uczył mnie czytać i pisać, liczyć... a nawet posługiwać się mocą. Żałowałem, że go już nie ma. Żałowałem, że nie mogłem go wtedy obronić. Ja... Muszę stać się silniejszy. Silniejszym, niż teraz jestem. Tak, bym mógł ochraniać tych, którzy są mi bliscy. Bym niczego w przyszłości już nie żałował. Chcę być takim, jak mój mistrz, jakim on był, i takim, jakim jest Aro. Bym mógł chronić wszystkich. Z zamyślenia wyrwały mnie dopiero słowa Lloyda, który powiedział coś dziwnego. Coś, co mówiła też moja mistrzyni. Wytyczne jedi...
    - To słowa twojego mistrza? - zapytałem, zainteresowany tym, co powiedział Lloyd. - Mistrzyni też mówiła mi coś podobnego...
    Naraz zapragnąłem znów odczuć moc w moim ciele. Pamiętając lekcje mistrzyni, wyciszyłem swoje uczucia, zatrzymując burzę myśli. Skoncentrowałem się na energii, którą już potrafiłem wyczuwać. Tej, która przenikała i splatała wszystko dookoła, na mocy, która była we mnie i w otoczeniu. Przymknąłem powieki, odłączając na swój sposób zwykłe zmysły od świata zewnętrznego i zacząłem rysować w umyśle obraz otoczenia takim, jakim go przedstawiała moc, będąca we wszystkich przedmiotach i ludziach. Zacząłem patrzeć na otoczenie wewnętrznymi oczyma, oglądając wszystko na nowo. Patrzyłem na aury innych istot, drugiego padawana. Instynktownie sprawdziłem w najbliższym otoczeniu większe skupiska mocy, starałem się też wyczuć nastawienie otaczających mnie osób. To było cudowne uczucie. Zanurzyłem się w mocy, dałem się jej ponieść, pozwoliłem, by wypełniła moje ciało. Trwałem w tym transie dobrą chwilę, gdy nagle uprzytomniłem sobie, gdzie jestem, i wróciłem do normalnego stanu, pozostawiając jednak więź z mocą, nie chcąc się z nią rozstawać. Rozejrzałem się jeszcze raz po otoczeniu, jakby trochę oszołomiony. Łączyłem normalne zmysły z postrzeganiem przez moc. Wszytko było... jakby inne, dużo dokładniejsze, niż zazwyczaj.
    Battlefist
    Battlefist
    Admin


    Liczba postów : 190
    Join date : 13/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko::
    Rasa: Czlowiek
    Poziom:

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Battlefist Nie Kwi 19 2009, 14:51

    Podczas gdy obaj siedziliscie przy fontannie, do jednego ze sklepow doslownie obok was zaczela zblizac sie grupa chlystkow, wygladajacych na dosc specyficznie ubrany gang uliczny. Bylo ich szesciu... Nie, siedmiu. Siodmy znajdowal sie najdalej od was i zaslaniala go pozostala czesc grupy.
    Przewodzacy grupie, przecietnego wzrostu i postury czlek o ciemnoczerwonych wlosach, wydawal sie podrzucac w reku rekojmie miecza swietlnego. Co jeszcze ciekawsze, wasze obserwacje nt. jego aury ujawnily, ze ma on tyle wspolnego z Moca co Mistrz Yoda z Ciemna Strona.
    Po chwili grupka znajdowala sie przed sklepem. Przewodzacy rzucil jakims zartem 'wyciagnietym z rekawa', by rozluznic atmosfere wsrod kompanow, po czym poprowadzil grupe do sklepiku.
    Gdy wszyscy juz weszli do sklepu, mieliscie okazje dokladnie sie mu przyjrzec. Byl to maly sklepik z bronia. Neonowa reklama nad wejsciem byla przyozdobiona o podobizne Rodianina, prawdopodobnie wlasciciela. Zarowno ona jak i napis 'Aardu's Guns' co chwile mrygaly, tak jakby juz dawno nikt nie wymienial w nich instalacji elektrycznej.


    Ostatnio zmieniony przez Battlefist dnia Nie Kwi 19 2009, 15:35, w całości zmieniany 1 raz
    Luks
    Luks


    Liczba postów : 74
    Join date : 18/04/2009
    Age : 28
    Skąd : Toruń

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Taaryn Luks
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2, 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Luks Nie Kwi 19 2009, 15:18

    Będąc jeszcze w "transie" ujrzałem w umyśle poprzez moc idącą ku nam sporą grupkę młodych chłystków. Początkowo przestraszyłem się trochę, widząc w dłoni prowodyra bandy coś na kształt rękojmi miecza świetlnego, sądząc, że zmierzają właśnie ku nam, jednak szybko uspokoiłem się, wyciszając na powrót uczucia i sprawdzając aurę tajemniczej osoby. Nie dostrzegłem, by była to istota wrażliwa na moc. Na szczęście, bo nie wyglądał na zbyt przyjaźnie nastawioną. Próba odczytania jej nastawienia względem naszej dwójki nie powiodła się, obcy nadal pozostał neutralny. Otwierając oczy, zobaczyłem duży szyld sklepu 'Aardu's Guns', do którego też zmierzał młody gang. Niepokojąc się trochę, zwróciłem też na to uwagę Lloydowi, starając się jednak, by grupka obcych tego nie dostrzegła. Nie chciałem wszczynać żadnych bójek, szczególnie jako początkujący padawan. Nie wiedzieć czemu, ruszyłem wolnym krokiem w kierunku tego sklepu. Nie wiedziałem czemu, ale coś mi mówiło, żeby sprawdzić, co będzie się tam działo. Może chciałem przeżyć jakąś przygodę?
    Nie wchodziłem jednak do środka. Zatrzymałem się przed wystawą, jeśli takowa istniała, oglądając uważnym wzrokiem wystawione przedmioty, ceny i ich charakter. Nie chcąc iść dalej, a jednocześnie pragnąc obserwować sytuację, znów połączyłem się całkowicie z mocą. Otworzyłem na nią swój umysł, pozwalając, by przeze mnie przepływała. Nie zamykałem jednak oczu, by nie wzbudzić niczyich podejrzeń, ale też starałem się maksymalnie skupić na obrazie przekazywanym mi poprzez moc. Za jej pomocą wyciągnąłem macki swojej woli, patrząc do wnętrza sklepu. Sprawdzałem, kto jest teraz w środku, jakie są to osoby. Starałem się dostrzec, co robią, a nawet też usłyszeć co mówią. Zdawałem się nie zwracać uwagi na nic poza tym, jednak mimo tego ciągle obserwowałem też otoczenie. Adrenalina widocznie mi podskoczyła ponad normalny poziom, uczułem niespodziewane i nieznane mi podniecenie w całym ciele. Coś się wreszcie działo.

    od Battlefist: 'Polaczyc sie z Moca' znaczy odejsc z naszego swiata. Sprobuj przeredagowac.
    Lloyd
    Lloyd
    Admin


    Liczba postów : 396
    Join date : 18/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Lloyd Mifune
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2; 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Lloyd Nie Kwi 19 2009, 16:16

    Dwie osobne nauki starły się w morderczej walce. Nacierały na siebie w umyśle Lloyda niczym wściekłe byki. Doświadczenie z życia podpowiadało mu by zwyczajnie zostawić sprawy swojemu biegowi i nie wtrącać się w to co go nie dotyczy, z drugiej zaś strony obrał drogę jedi. Miał pilnować porządku, równowagi i nie mógł nie zwracać uwagi na coś takiego. Wciąż stojąc przy barierce, rozmyślając co zrobić, zauważył jak Luks zmierza w tamtą stronę.
    -Podjął decyzję za nas dwóch- mruknął pod nosem, również ruszając pod sklep.
    Sprawnym ruchem zarzucił na głowę kaptur. Zwinięty w płaszcz pokazał Lukowi otwartą dłoń a sam wszedł do środka jakby nigdy nic, od razu nachylając się nad jedną z gablot.
    Zastanawiał się, czy ci frajerzy chcą okraść właściciela sklepu z bronią czy może sprzedać to co trzymali w ręku. Co ważniejsze...skąd mieli miecz świetlny? Nie można ich przecież kupić, a żaden z jedi nie zgubiłby go tak po prostu.
    Battlefist
    Battlefist
    Admin


    Liczba postów : 190
    Join date : 13/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko::
    Rasa: Czlowiek
    Poziom:

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Battlefist Nie Kwi 19 2009, 20:16

    Gdy weszliscie do sklepu, 'Przewodzacy' szarpal sie juz z Aardu, wlascicielem sklepu. Pozostale chlystki staly tylko obok lub krecily sie po sklepiku. Potrzasal nim dosc silnie i szarpal jego koszule drac mu sie prosto w twarz:
    - Co jest kuzwa, dawaj forse dziadku, bo zobaczysz co Jedi potrafia! - w tym momencie czlek zacisnal dlon na rekojmi miecza swietlnego, ktory to juz wczesniej widzieliscie.
    Przerazony sklepikarz spogladal na rekojmie miecza niepewnie, po czym otrzasnal sie i odrzekl nieco pewniej do czleka:
    - To nie moze, nie moze byc prawdziwy miecz... Jedi nie sa zli! - ostatnie slowa wydusil, gdyz 'Przewodzacy' przygwozdzil go mocniej do sciany.
    Tymczasem pozostala grupa poczela przewalac wszystkie polki sklepowe. Po chwili wpadli jednak na lepszy pomysl, a zeby uzyc broni, ktora to Rodianin sprzedawal. Gdy zabrali sie za wybor 'zabawek', 'Przewodzacy' wlaczyl swietlny miecz, ktory rozblysl niebieskim swiatlem przerazajac jeszcze bardziej sprzedawce.
    Luks
    Luks


    Liczba postów : 74
    Join date : 18/04/2009
    Age : 28
    Skąd : Toruń

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Taaryn Luks
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2, 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Luks Nie Kwi 19 2009, 21:03

    //następnym razem będę uważał na sformułowania :p. A, i ja nie wchodziłem do tego sklepu, ale tak to może i nawet lepiej ^^.//

    Cholera, musimy się pospieszyć - pomyślałem, będąc jednocześnie jeszcze przerażony tym, co dzieje się właśnie przede mną. Banda chłystków niszczyła cały sklep, burząc pewnie wieloletnią pracę niewinnych osób korzystając z nie własnej broni, a ich prowodyr jednocześnie żądał pieniędzy od bezbronnego właściciela. Do tego podawał się za jedi...
    To... okropne. Ja... nigdy nie widziałem nic podobnego. Czy... czy wszędzie tak jest, na całym świecie, wszędzie tak się dzieje, są tacy ludzie? Tak... okrutni? I czy takie będzie moje przyszłe życie, jako jedi, czy będę bronił takich jak Aardu? Jeśli tak, to cieszę się, że mogłem nim zostać. Gdybym nim nie był, nie mógłbym nic zdziałać. Teraz mogę. Dostałem szansę, którą mogę teraz wykorzystać. Mogę zdecydować, co się stanie. Mogę obronić tego człowieka. Mogę powstrzymać tych ludzi. Przez moją głowę w jednej chwili przeleciała burza myśli, utwierdzająca mnie jednocześnie w przekonaniu, że musimy działać. Z pewnością nie mogliśmy tego tak zostawić, niszcząc jednocześnie imię jedi w okolicy. Oni nawet nie są wrażliwi na moc. Czemu za takiego się podaje, wykorzystując też nas, opinię rycerzy? Skąd on jednak ma miecz świetlny? Ukradł go? Znalazł? To przecież niemożliwe, żeby jedi coś takiego zgubił, ani żeby ktoś taki jak ten młodzik mógł pokonać władającego mocą. Jak to się stało? Nie marnowałem jednak więcej czasu na przemyślenia, wyrywając się jednocześnie z zamyślenia. Rzuciłem szybko okiem na Lloyda, dając mu znak, że musimy działać. I to szybko. Nie mieliśmy chwili do stracenia, bo ten człowiek mógł już długo nie pożyć.
    Początkowo chciałem wykorzystać naszą przewagę, przewagę zaskoczenia i zaatakować naraz od tyłu, przypomniałem sobie jednak lekcje mistrzyni Arone. Nie mogę popełnić drugi raz tego samego błędu. Jestem jedi, który zawsze walczy uczciwie. Opanowując się naraz, zatrzymując swoje myśli i tłumiąc przerażenie mieszające się teraz w głębi mnie z podnieceniem, zakrzyknąłem na całe gardło, niskim, poważnym głosem:
    - CO TU SIĘ DZIEJE?! - ucichłem w tym momencie na chwilę, czekając na reakcję bandy, po czym kontynuowałem, dalej podniesionym, ale też i ciągle spokojnym głosem. - Czemu podajecie się za jedi skoro nimi nie jesteście?! Zostawcie tego człowieka w spokoju. Macie jeszcze teraz szansę, by uciec stąd w całym kawałku.
    Zwęziłem oczy, obserwując groźnie młodych gangsterów, wyciągając naraz powoli rękę i otwierając się na moc. Ponownie wypełniłem nią ciało, pozwoliłem, by płynęła swobodnie w moich żyłach. Odnalazłem za jej pomocą broń trzymaną przez młodzików, skoncentrowałem się na okowach mocy, otaczających te przedmioty, na niej, która je przenikała. Szybkim ruchem zacisnąłem pięść, ułatwiając sobie w ten sposób kierowanie mocą - wyszarpnąłem szybkim ruchem broń trzymaną przez napastników. Skierowałem w ich kierunku własną energię, wykorzystując tą, która przenikała wszystko wokół, zaciskając ją wokół rękojeści blasterów i karabinów, ciągnąc za jej pomocą jednocześnie niewidzialnymi nićmi silnie w moją stronę, nie dając szansy zaskoczonym przeciwnikom na jakąkolwiek reakcję. Pozwoliłem, by oręż opadł po chwili na posadzkę, nie chciałem go bowiem uszkodzić. Dalej stałem w przejściu, tarasując jednocześnie wyjście; nie chciałem, by uciekli oni bez żadnych konsekwencji.
    Lloyd
    Lloyd
    Admin


    Liczba postów : 396
    Join date : 18/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Lloyd Mifune
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2; 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Lloyd Nie Kwi 19 2009, 21:27

    Luks się denerwował i ekscytował równocześnie co dało się odczuć nie tylko w polu mocy, ale poprzez zwykłą obserwację. Mifune nie znał go niemalże w ogóle, ale wydawało się, że nigdy nie przeżył czegoś takiego. Nigdy nie brał udziału w bójce, nigdy nie był poniewierany, nie mówiąc już o tym, że sam nie brał udziału w napadzie. W przeciwieństwie do niego, Lloyd wychował się w takim otoczeniu. Sam często kradł by żyć, choć nigdy nie miał tyle szczęścia by zdobyć miecz świetlny jednego z jedi. Teraz miał swój, Moc była po jego stronie i nie bał się zbytnio. Coś w jego wnętrzu jakby się powoli rozpalało, powodując pobudzenie.
    -No chłopaki, zgrywacie jedi, to się doigraliście- warknął Mifune.
    Pozwolił Luksowi na działanie mocą, sam jednak dobył miecza, włączył go rzucając na swoją twarz żółtą poświatę. Doskoczył szybkim susem do lidera i natarł mieczem, nie by go zranić a raczej przestraszyć i wytrącić z rąk oręż.
    Battlefist
    Battlefist
    Admin


    Liczba postów : 190
    Join date : 13/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko::
    Rasa: Czlowiek
    Poziom:

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Battlefist Nie Kwi 19 2009, 21:54

    Lekkomyslne dzialania Lloyda doprowadzily do dosc powaznej sytuacji.
    W chwili obecnej Lloyd przycisnal do lady 'Przewodzacego', ktory najwyrazniej mial znikome pojecie o uzywaniu miecza swietlnego. Udalo mu sie tym samym zrobic miejsce dla Aardu, by ten mogl uciec. Niezainteresowani tym razem sklepikarzem rabusie otoczyli Lloyda, celujac w niego nowymi 'zabawkami'. Czterech otoczylo Lloyda w odleglosci okolo 0,5 metra. Pozostali stali troche dalej i obserwowali raz to Luksa, raz to Lloyda z daleka.

    Sytuacja wymknela sie wam spod kontroli. 'Przewodzacy' zaczal drzec sie na caly glos ze strachu, zeby 'skasowac tego zasranego Jedi'. Krzyki te trwaly jakies 5 minut, jednakze nikt z rabusiow nie wystrzelil. Czekali na ruch ktoregos z Jedi...

    Ciezko bylo tez sie za czyms aktualnie schowac - pomieszczenie mialo jakies 2 metry wysokosci, moze ze 3 szerokosci. Przy scianach staly polki z bronia, czesc juz wczesniej przewrocona przez bandziorow. Pomieszczenie oswietlaly dwie jarzeniowki, co jakis czas mrygajace, podobnie jak neonowki na zewnatrz. W razie ucieczki, rabusie mogli rownie dobrze wyskoczyc przez wielka szybe, ktora wychodzila na plac przy pasazu (szyba przy drzwiach, przez ktora Luks ogladal gabloty).
    W miejscu gdzie stal wczesniej sklepikarz znajdowaly sie drzwi, ktorych o dziwo sam nie uzyl.
    Bylo to prawdopodobnie wejscie do skladziku, lub innego pomieszczenia o czysto skladowym przeznaczeniu.
    Lloyd
    Lloyd
    Admin


    Liczba postów : 396
    Join date : 18/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Lloyd Mifune
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2; 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Lloyd Nie Kwi 19 2009, 22:05

    Lloyd uśmiechnął się parszywie. Złapał lidera za gardło i przysunął do siebie, niemalże się nim zasłaniając. Jego miecz, jarzący się cały czas tak jasnym światłem, przyłożony był do twarzy chłopaka. Mifune przełknął ślinę, i zwrócił się do otaczającej ich grupy.
    -Zadzieracie z rycerzami jedi. Zostawcie broń i wyjdźcie ze sklepu to temu chłopaczkowi nic nie będzie, inaczej ja i mój towarzysz zrobimy tutaj istne piekło. Miecze świetlne to tylko początek...sami przekonacie się o tajnikach wszechobecnej Mocy- Lloyd tak bardzo liczył na pomoc Luksa. Może wpadnie na pomysł podniesienia jakiegoś przedmiotu za pomocą siły woli, albo zapali swój miecz. Ważna była współpraca i zachowanie pozorów.
    Luks
    Luks


    Liczba postów : 74
    Join date : 18/04/2009
    Age : 28
    Skąd : Toruń

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Taaryn Luks
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2, 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Luks Nie Kwi 19 2009, 22:20

    Cholera, Lloyd. Nie mogę pozwolić mu zginąć - pomyślałem, choć w pierwszej chwili byłem widocznie zaskoczony przerażeniem, jakie wywołaliśmy wśród bandytów. Oni nie mogli zyskać tego miecza w walce. Oni... boją się nas. Wytrącony lekko z równowagi, przez jakiś czas nie mogłem podjąć żadnego konkretnego działania. Nie myślałem, że tak szybko sięgną po nową broń, ale nie sądziłem też, że wywołamy w nich takie przerażenie. Ode mnie teraz zależało, jak to się dalej potoczy. Nie mogłem zrobić żadnego błędu, musiałem wykorzystać swoją pozycję i reputację, jako jedi. Wszczynanie bójki w tym momencie nie miało większego sensu, bo z pewnością taka grupka dobrze uzbrojonych bandytów zabiłaby przynajmniej jednego z nas. A do tego właśnie nie mogłem dopuścić. Nie miało sensu teraz też wyciąganie broni. Nie jestem aż tak sprawny w posługiwaniu się mieczem świetlnym, by odbić strzały nawet tylko trzech karabinów laserowych. Musiałem... zadziałać językiem, przekonać ich, że nie mają z nami szans. Uspokoiłem się więc i nie przerywając wcześniejszego ruchu, opuściłem swobodnie dłoń, kryjąc ją pod szatą. Nie czekałem specjalnie długo, nie spieszyłem się też jednak z zaczęciem rozmowy. Musiałem wzbudzić w przeciwnikach - i w samym sobie - wrażenie pewności i własnej potęgi. Po chwili powiedziałem pewnym, silnym głosem:
    - Nie musicie panikować, jedi rzadko uciekają się do zabijania, a my tego teraz na pewno nie zrobimy - choć, jeśli wy nas do tego zmusicie... to może się to różnie skończyć. Chcielibyśmy to jednak rozwiązać jak najbardziej pokojowo. Pierwszym punktem byłoby odłożenie przez was broni - chyba, że nie wiecie, że blastery są trochę nieskuteczne przeciwko mieczom świetlnym w rękach jedi? - w tym momencie zawiesiłem na chwilę głos, robiąc pytający wyraz twarzy, po czym kontynuowałem, nie czekając na odpowiedź. - Wprowadziłoby to... bardziej pokojowy nastrój między nami. Wiedzcie, że nie stanie wam się żadna krzywda, a na pewno tu nie zginiecie. Na początek... chcielibyśmy się dowiedzieć, czemu napadliście tego pana - mówiąc to, wskazałem pewnym, wolnym ruchem ręki sklepikarza. - Jakieś porachunki, czy chęć zdobycia szybkich pieniędzy? Wiedzcie też, że jedi zawsze słuchają obydwu stron, by podjąć decyzję.
    Podczas trwania monologu nie przerywałem więzi z mocą, będąc przygotowanym do ewentualnego szybkiego działania, polepszając swój instynkt, refleks i zmysły. By jeszcze lepiej odegrać swoją rolę, zacząłem za pomocą woli naprawiać szkody wyrządzone przez napastników - ustawiać z powrotem blaty, odkładać broń na miejsce, wszystko tak, by sprawić wrażenie mojego spokoju, mojej siły i swoistej wyższości.
    Battlefist
    Battlefist
    Admin


    Liczba postów : 190
    Join date : 13/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko::
    Rasa: Czlowiek
    Poziom:

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Battlefist Nie Kwi 19 2009, 23:12

    - Ty, Jack. Widziales to? Jaki cwaniak! Jest nas siodemka, ich dwojka i chce negocjowac z nami NASZA KAPITULACJE! - opryszek rozesmial sie a za nim cala gromada. Tylko 'Przewodzacemu' nie bylo do smiechu z wiadomych powodow. Prawdopodobnie jakikolwiek ruch moglby go rowniez skrocic o glowe, wiec ograniczyl sie do parszywego usmiechu.
    Drugi z rabusiow, ktorego kompan nazwal Jackiem, zaczal chodzic i rozgladac sie po polkach. Nagle zaczal poprostu zwalac kolejne stojaki, gabloty i polki, powodujac jeszcze wiekszy chaos niz poprzednio. Gdy znudzilo mu sie przewalanie towarow po jednej stronie, zaczal strzelac do towarow po drugiej stronie, robiac parenascie dziur w scianie.
    Gdy i to mu sie znudzilo, ruszyl w strone Luksa. Bez zastanowienia i bez jakichkolwiek oporow wycelowal z odleglosci 3 metrow w jego glowe. Na jego twarzy pojawil sie wredny usmieszek, majacy na celu najpewniej wyprowadzic Luksa z rownowagi.
    - No maly, co jest? Porzadeczku sie zachcialo? Cos Ty kuzwa, sprzataczka!?
    No co jest? Mowie do Ciebie!
    - mezczyzna nagle zwrocil bron w strone sklepikarza, ktory stal przy szybie, obok gabloty.
    - A moze... Sprzatniemy jego? Skoro juz robimy... PORZADECZKI!? - rozesmial sie raz jeszcze Luksowi prosto w twarz, po czym machnal reka na jednego z rabusiow, ktory wczesniej tylko stal z drugim kompanem obserwujac poczynania pozostalych pieciu towarzyszy.
    Luks
    Luks


    Liczba postów : 74
    Join date : 18/04/2009
    Age : 28
    Skąd : Toruń

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Taaryn Luks
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2, 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Luks Pon Kwi 20 2009, 00:07

    Co za durnie. Chcą zginąć? Skończyć życie w rozwalonym sklepie? Naprawdę byłem teraz zdenerwowany. Ledwo panowałem nad emocjami, a w zasadzie - prawie już nad nimi nie panowałem. Nie pozwalałem jednak, by przyćmiły mi jasność myślenia. Zaczekałem chwilę, wziąłem dwa głębokie wdechy, uspokajając emocje. Nie mogłem dać się nim teraz ponieść. Musiałem nad nimi panować. Ale... czy i tym razem uda mi się wygrać tę sprawę uczciwie? Nie będę musiał uciec się do użycia podstępu, fortelu, jak zrobiłem to już wcześniej? Czy... nie zwiedzie mnie to na ciemną stronę? Czy jasność zawsze musi tak postępować?... Nie. Nie teraz. To nie czas i nie miejsce na takie przemyślenia. Zrobię to później. Teraz muszę... przeżyć. Skupić się na tym, by się stąd wydostać. Cały, i razem z Lloydem. Nie mogę tu zginąć, nie mogę skończyć tu mojej przygody. Muszę... iść dalej. Mam swój cel. Mam kogo chronić. Mam możliwości. Mogę to zrobić. Wszystko, o czym myślałem, przeleciało przez mój umysł, pobudzony przez buzującą mi w całym ciele moc do pracy w niecałą sekundę. Rejestrowałem wszystkie inaczej, niż normalnie. Dostrzegałem każdy szczegół, słyszałem każdy szelest. Byłem wyjątkowo zdeterminowany, nawet jak na siebie. Musiałem prowadzić to dalej - i nas obydwu stąd wyciągnąć. Nie czekając więc bezczynnie na dalszy rozwój wydarzeń, i tak widząc tu już zbyt wiele; na moich oczach przecież został tu zniszczony niemal doszczętnie cały sklep, przed chwilą jeszcze młody rzezimieszek stał z bronią i strzelał w ścianę, niszcząc bezmyślnie czyjeś mienie, postanowiłem działać. Westchnąłem głośno, wyraźnie, przeciągle, nieomal sztucznie, tak by wszyscy dostrzegli moje poirytowanie całą sprawą. Wyprostowałem się, wywyższając się ponad resztę i wykorzystując też przewagę mojego wzrostu - a ten miałem dość duży, by wzbudzić respekt w przeciwnikach. Nie mogłem sobie pozwolić na żadną pomyłkę, musiałem wykorzystać wszystko, co mogłem, by wygrać. Przeżyć. Zaraz po tym sięgnąłem leniwym ruchem pod połacie brązowej teraz szaty, odsłaniając również jakby przez przypadek jej zdobiony rąbek, chcąc pokazać, że mają do czynienia z nie byle kim. Również wolnym ruchem wyciągnąłem po chwili rękę spod materiału, trzymając w dłoni rękojeść miecza świetlnego. Nie zapalone jeszcze ostrze skierowałem w kierunku podłogi, klikając po chwili przycisk i oświetlając pomieszczenie jasnoniebieską wiązką. Uniosłem powoli miecz, chwytając go w dwie ręce i stając - trochę niedbale - w klasycznej pozycji szermierczej. Gdy byłem już przygotowany, znów zabrałem głos. Nie można było po nim poznać cienia moich emocji, tylko silne, spokojnie i niskie brzmienie, rozbrzmiewające w każdym kącie sklepiku.
    - Czy naprawdę nigdy nie miałeś do czynienia z kimś władającym mocą? Jedi, na przykład? - zapytałem, lekko ironicznym głosem.
    W tym momencie znów sięgnąłem do mojego największego sprzymierzeńca w obecnej sytuacji - do mocy. Skupiłem ją w ciele, skumulowałem całą energię z otoczenia w sobie przenosząc ją po chwili do prawej dłoni. Przenosiłem ją powoli przez ciało, tak, by niczego nie utracić zabójczą niemal energię, zbierając ją w ręce. W chwilę po tym poluźniłem uchwyt miecz i puściłem dłoń. Wyprostowałem prawą rękę, kierując ją w kierunku mówiącego do mnie, widać najpewniejszego w całej bandzie typka. Nie czekając dłużej, wypuściłem całą zebraną moc, energię, torując wcześniej umysłem drogę do ciała przeciwnika, tak, by ta pchnęła go z całym swoim potencjałem i z całą dostępną siłą. Skupiłem się na tym praktycznie całkowicie, chcąc, by wywarło to jak największe wrażenie. Dalej było to działanie głównie na pokaz, tym razem jednak mogło też wyeliminować jednego z opryszków z dalszej gry. Mogło się też i tak stać, że po moim ruchu nie wstanie już przez najbliższy czas, tracąc najprawdopodobniej przytomność. Gdy przeciwnik huknął już o ścianę i osunął się na podłogę, pozwoliłem, by echo moich poczynań wybrzmiało do końca. Zaraz po tym, znów zabrałem głos, kierując się w kierunku pozostałych chłystków.
    - Naprawdę uważacie, że uda wam się pokonać dwóch jedi w siódemkę - no, w zasadzie szóstkę? - mówiąc to, spojrzałem wymownie w kierunku siódmego, wyrywającego się jeszcze przed chwilą prowodyra-zastępcę bandy. - Nie słyszeliście nigdy o epickich bitwach, w których jedi w pojedynkę pokonywali bataliony, całe zastępy wrogów? - zawiesiłem w tym momencie na chwilę głos, podnosząc efektowność przemowy. - My naprawdę nie chcemy, by coś wam się stało. Jedi zawsze dąży drogą pokoju, dlatego też wcześniej zaproponowałem, jak to określił jeden z was "kapitulacje", nie chcąc prowadzić do nieuchronnego bólu, gdybyśmy zaczęli bójkę.
    W tym momencie przerwałem też powziętą przed chwilą akcję, czekając w pełnej gotowości na dalszy rozwój wydarzeń, wyostrzając jak najbardziej tylko mogłem zmysły, by zareagować w razie jakiegoś wypadku, bądź całkowitego niepowodzenia.
    Lloyd
    Lloyd
    Admin


    Liczba postów : 396
    Join date : 18/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Lloyd Mifune
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2; 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Lloyd Pon Kwi 20 2009, 17:08

    Sytuacja stawała się nieznośna i coraz bardziej niebezpieczna. Dla nich obojga. Luks starał się coś zdziałać, pole mocy dookoła niego ulegało zmianie, wirowało, rozpraszane emocjami i ponownie skupiane. W przeciwieństwie do niego Lloyd nie umiał się powstrzymać, nie potrafił myśleć o mocy czy spokoju. Złapał lidera za gardło jeszcze mocniej i nie odrywając miecza stanął za nim zasłaniając się jego ciałem. By nie być gołosłownym przyłożył mu miecz tak blisko twarzy, że skóra powoli zaczęła skwierczeć.
    -Mam tego dość. Kładziecie broń i spadacie stąd albo on straci głowę a potem zabiorę się za was- był cholernie poważny i zdenerwowany. Nie kontrolował się zbyt dobrze, czuł podniecenie i energię, która w nim rosła. Moc stała się nieco inna, ale dawała równie wielką siłę. Czuł tę siłę. Chciał ją wykorzystać, choć coś w nim krzyczało by tego nie robił. W głowie kołatała mu się jedna z zasad, brzmiała donośnym echem.
    "Nie ma emocji, jest spokój"
    Battlefist
    Battlefist
    Admin


    Liczba postów : 190
    Join date : 13/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko::
    Rasa: Czlowiek
    Poziom:

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Battlefist Pon Kwi 20 2009, 20:01

    Pozostali rabusie wciaz obserwowali sytuacje. Jeden z nich, do tej pory nie odzywajacy sie krzyknal w strone Lloyda:
    - Z.. Zostaw szefa, bo wpakuje w Ciebie serie! - wymierzyl w strone Lloyda.
    Tymczasem 2och pozostalych rabusiow ponownie wymierzylo w strone padawana. Pozostali dwaj odwrocili sie w strone Luksa i wycelowali w niego ze swojej broni.
    W glowie Lloyda rozgorzala bitwa miedzy spokojem i opanowaniem a namietnoscia i emocjami. Gdy mial juz podjac decyzje, gdy mial juz wybrac, spotkala go niemila niespodzianka...
    Gdy miecz zblizal sie coraz bardziej do gardla, 'Przewodzacy' splunal Lloydowi obficie w twarz i parszywie sie usmiechnal.
    Pozostali rabusie takze zarechotali, nie opuszczajac jednakze broni. Sytuacja zaczela sie zaostrzac, a Aardu nie mogl juz wytrzymac napiecia. Podbiegl do Luksa i poczal szarpac go rozpaczliwie za szaty. Po chwili dalo sie uslyszec przerazliwe odglosy, ktore wydobywaly sie gdzies z glebi gardla Rodianina. Byl na tyle przerazony, ze nie mogl wydusic z siebie zadnego slowa. Nerwy Rodainina nie wytrzymaly, cos w nim peklo. Zaczal jeczec jeszcze glosniej i trzasc padawanem jak szalony.
    Jeden z rabusiowow majac dosc jeczenia Rodianina, wymierzyl w jego strone.
    - Zamknij dziadku morde albo pozegnasz sie ze swiatem! Jasne!?
    W niewyobrazalnym przerazeniu Rodianina zagubila sie gdzies rozwaga. Nie mogl juz normalnie, logicznie zanalizowac sytuacji. Czul tylko strach, pragnal uciekac. Szarpiac sie przez dluzszy czas z Luksem w koncu zlapal go za 'fraki' najsilniej jak potrafil. Spojrzal mu gleboko w oczy, gdy zza jego plecow padl strzal.
    Rodianin wydal z siebie agonalny krzyk i skonal w objeciach Luksa, pozostawiajac w jego pamieci ostatni obraz swojej twarzy i szczerych, acz zrozpaczonych, czarnych oczu...
    Luks
    Luks


    Liczba postów : 74
    Join date : 18/04/2009
    Age : 28
    Skąd : Toruń

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Taaryn Luks
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2, 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Luks Pon Kwi 20 2009, 23:15

    C-co? To... niemożliwe... Stałem tak, wyraźnie roztrzęsiony z kołatającym w przyspieszonym tempie sercu w piersi nad bezwładnym już, zimnym niemal ciałem właściciela sklepu, Rodianina. Całe moje skupienie na sytuacji, na kontroli mocy, uspokajaniu emocji prysnęło w jednej chwili; nagle straciłem poczucie czasu i miejsca, jakbym nie wiedział przez chwilę, gdzie jestem, ani co się ze mną dzieje.
    To... już drugi raz, gdy jakaś osoba zginęła na moich oczach. Ale... poprzednio to nie odbyło się tak jak teraz, w jednej chwili, bez wahania, bez zastanowienia. Czy on nie zdaje sobie sprawy, że właśnie... zabił człowieka? Że pozbawił życia istotę podobną do siebie?
    Czemu? Czy ludzie nie wahają się przed dokonaniem takiego kroku? Nie zastanawiają się, mając zabić człowieka, drugie istnienie? Wszyscy są tak okrutni, wyzuci z uczuć? Czy to środowisko nas tak kształtuje, warunki życia, wychowanie? To nie jego wina? Ale przecież... Aardu nic mu nie zrobił, był tylko zwykłym, biednym, nic nie znaczącym sklepikarzem. To tylko okoliczności sprawiły, że musiał się do tego posunąć? Czy to przez nas? Przeze mnie? Czy... już drugi raz... jakaś osoba... zginęła z mojej winy? Czy nigdy nie będę potrafił nikogo ochronić, gdy nadejdzie niebezpieczna chwila? Czemu go nie powstrzymałem? Czemu?! Czemu nie byłem w stanie tego zrobić?!... Dlaczego to akurat mnie spotkało? Czy będąc jedi, oglądanie takich sytuacji będzie na porządku dziennym? Czy będę mógł coś przeciwko temu zdziałać? Czy byłbym wstanie coś teraz zrobić, gdybym był silniejszy, gdybym był takim, jak mistrzyni?
    W mojej głowie panował chaos, nie wiedziałem, co mam zrobić, różne, niektóre nic nie znaczące, a niektóre bardzo wiele myśli pojawiały się i znikały w moim umyśle, nakładając się na setki innych. Jeszcze nigdy nie byłem w takim stanie. Po moim policzku niezauważalnie spłynęła pojedyncza, drobna łza, kapiąc cicho na zieloną skroń nieżywego już ciała, pozbawionego ciepła. Na ciało leżące przede mną, w kałuży świeżej, przerażająco prawdziwej krwi.
    Nagle, bez zastanowienia, swój wzrok skierowałem w kierunku osoby, która dokonała tego czynu. Moje oczy... zapałały nienawiścią. Nie kontrolowałem już swoich emocji. Nie panowałem niemal nad sobą. Pożałuje. On tego pożałuje. Zabiję go. Zginie. Zginie z mojej ręki. Nie ważne, co się ze mną później stanie. On nie może żyć.
    Już zaciskałem mocniej palce na metalowej, zimnej rękojeści miecza świetlnego, już szykowałem się do skoku i rozcięcia w pół przeciwnika, coś mnie jednak powstrzymało. Przypomniałem sobie coś. Moje szkolenie, mistrzynię, jej nauki, mojego byłego nauczyciela. Kaerin. Aro. Nie. Nie mogę ich zawieść, nie mogę tego zrobić. Jestem jedi. Jestem osobą, która nigdy nie ucieknie się do czegoś podobnego. Wycisz się. Skup swoje emocje w jednym miejscu, a potem wyrzuć je z umysłu. Oczyść go. Myśl jasno, zanalizuj sytuację. Wykorzystaj moc. Odetchnąłem głośno, starając się wyrazić w jakiś sposób i upewnić sam siebie, że już mogę działać. Że jestem gotowy.
    Otwierając umysł, znów otworzyłem się na moc, otaczającą nas wszystkich. Pragnąłem ponownie ją wykorzystać, jak już wielokrotnie to czyniłem. Początkowo, wprowadziłem ją powoli, jakbym czynił to pierwszy raz, w głąb swojej głowy, pozwalając, by pomogła mi ona ułożyć myśli, uspokoić się, jasno myśleć, aż w końcu podjąć decyzję, co mam zrobić. Pozwalałem, by choć w części mną kierowała.
    Poczułem się wręcz jak nowo narodzony. Wyzbyłem się poprzednich zmartwień, rozpogodziłem uczucia, wygnałem panoszący się strach i nienawiść z mojego serca, zastępując je pogodą ducha, tak charakterystyczną dla każdego chyba jedi. Pragnąłem jednak iść dalej. Chciałem, by ta czysta energia wzmocniła moje ciało. Zacząłem ją rozprowadzać po całym ciele; płynęła ona teraz w moich żyłach, wypełniła kości i spotęgowała siłę mięśni. Przejęła stery nade mną, wyostrzyła zmysły, polepszyła refleks. Tak wiele można było osiągnąć dzięki mocy... I tak wiele jednocześnie stracić. Nikt, kto był wrażliwy na moc, nie żył w spokoju. //po ludzku mówiąc - używam mocy "odwaga"//
    Zanim jednak jeszcze cokolwiek zrobiłem, spojrzałem w bok, w kierunku Lloyda. Wyczuwałem go dalej w polu mocy, czułem jego silną aurę, coś jednak był nie tak... nie był takim, jak normalnie. Miałem jednak nadzieję, że to nic poważnego. Zlustrowałem szybkim rzutem oka sytuację w pomieszczeniu, po czym powziąłem plan. Nie mogłem nas teraz zawieźć. Ani siebie, ani Mifunego. Poluźniłem uchwyt miecza, wyłączyłem go. Ale tylko na chwile. Chciałem zdezorientować w ten sposób przeciwników, by dać sobie szansę do skutecznego ataku. Wiedziałem, że nie jest to też do końca bezpieczne ani "uczciwe", ale czy w ogóle walka jedi z kimś, kto mocy nie odczuwa może być uczciwa? Nie. Uczciwość, czystą walkę zachowam na spotkania z użytkownikami mocy, takimi, jak ja. Nie tracąc już więc więcej czasu, błyskawicznie przekierowałem większość energii do nóg, po czym wybiłem się z nich silnie, kierując się w stronę wroga grożącego "serią" Lloydowi. W tym samym czasie, za pomocą umysłu kierowałem drogę w kierunku pozostałych przeciwników, po czym nie marnując już ani chwili, gdy już się wybijałem, nagłym zrywem czystej energii, popchnąłem ją na ile tylko umiałem utorowanymi drogami, starając się tak jak wcześniej wytrącić broń z rąk przeciwników. Nie liczyłem jednak na zbyt wiele, miałem jednak nadzieję, że chociaż jeden lub dwóch mniej uważnych straci chwilowo możliwość strzelania, a reszta nie będzie mogła prawidłowo wycelować. Ja tymczasem w locie ominąłem resztę bandytów, a znajdując się tuż przy zamierzonym celu, dalej nie włączając miecza uderzyłem z całą siłą metalową rękojeścią miecz w głowę młodzika, chcąc go jednak tylko ogłuszyć, zaraz po tym, błyskawicznie odpaliłem ostrze i zwróciłem się w kierunku reszty. Nie zatrzymując się ani na chwilę w jednym miejscu, przesunąłem się w kierunku kolejnych i celując w lufy karabinów, wykonałem klasyczne sun djem, którego nauczyłem się podczas szkolenia techniki Shii-Cho, z przełożeniem na większą ilość osób i inną broń. Starałem się to wykonać jak najsprawniej, by już po chwili doskoczyć do kolejnych z wrogów i kolejno - pierwszego z nich, po nagłym przysiadzie i uniku ewentualnego ataku, podciąłem silnie kopiąc w nogi, po czym ogłuszając uderzeniem w brzuch, a w kierunku drugiego posłałem rzucony miecz świetlny, skierowany w jego broń. Nie miałem pojęcia, czy coś takiego mi się uda, ale musiałem spróbować, dać z siebie wszystko. Inaczej byśmy zginęli.
    Lloyd
    Lloyd
    Admin


    Liczba postów : 396
    Join date : 18/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Lloyd Mifune
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2; 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Lloyd Wto Kwi 21 2009, 10:44

    W przeciwieństwie do swojego kolegi, Lloyd nie myślał. Drobne płatki myśli i słów zamknęły się w jednej chwili w szczelnej komorze, otoczonej przez fale gniewu i niepokoju. Emocje zapanowały nad nim, wypełniając go nieznaną mu dotychczas siłą. Gdy przymknął na moment oczy, wszystko wydawało się równie wyraźne, równie klarowne. Mifune miał ochotę zabić ich wszystkich, wyrżnąć w pień, roztargać ich ciała. Spoglądając na bezwładną kukłę jaką stał się Rordianin, stał się jeszcze bardziej nerwowy. Gwałtownym ruchem uderzył mieczem w kark, pozbawiając lidera głowy. Siłą mięśni oraz telekinezy podtrzymał ciało i ruszył z nim niczym tarczą, nacierając na pozostałych. Współgrał z Luksem, który również natarł na przeciwników. Miecz brzęczał i świszczał w powietrzu. Na twarzy Lloyda malował się jedynie gniew, dzika furia.
    Battlefist
    Battlefist
    Admin


    Liczba postów : 190
    Join date : 13/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko::
    Rasa: Czlowiek
    Poziom:

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Battlefist Wto Kwi 21 2009, 21:07

    Nagle drzwi pchniete ogromna sila wlecialy z hukiem do sklepu uderzajac i ogluszajac Luksa. Kolejne pchniecie, ktore juz bezsprzecznie mozna bylo rozpoznac jako Pchniecie Moca, powalilo wszystkich na ziemie, zwalajac przy okazji wszystkie szafki na ziemie.
    W drzwiach stanal jak zwykle rozluzniony i spokojny Mistrz Yoda. Tak, jak miewal to w zwyczaju, i tym razem byl ze swoja laska, ktora jednakze co jakis czas zmienial, co by sobie zycie troche oslodzic.
    - Laske nowa kupic chcialem, gdy w Mocy zaklocenia wyczuc sie dalo. Na czas przybylem na szczescie jak widze, od strony Ciemnej padawanow odwiesc.
    Yoda szedl przez sklep z uniosiona lekko dlonia. Polki kolejno wracaly pod sciane, a nieprzytomni rabusie wyladowali pod jedna z nich. Mistrz stanal w mniej wiecej podobnej odleglosci od obu padawanow i wezwal obu po imieniu glosem spokojnym acz niezwykle przekonujacym:
    - Wstancie uczniowie, rozmowa powazna czeka nas. Na Rady naradzie stawic sie musicie, los wasz dalszy tam sie rozsadzi.
    Gdy zebraliscie sie w sobie, do sklepu wbiegl juz jeden z straznikow miejskich razem z grupa droidow. W chwile uwineli sie z nieprzytomnymi przestepcami, przy okazji wzywajac sluzby porzadkowe do trupow. Gdy uwineli sie z czescia roboty, straznik wymienil pare zdan z Mistrzem Yoda, po czym opuscil sklep, by dalej kierowac podwladnymi droidami.
    Lloyd
    Lloyd
    Admin


    Liczba postów : 396
    Join date : 18/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Lloyd Mifune
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2; 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Lloyd Wto Kwi 21 2009, 21:31

    Lloyd upuścił miecz i padł na kolana dysząc głośno. Pot wystąpił na jego jasnym czole, białe włosy skleiły się, zasłaniając oczy. Drżał na całym ciele, czuł, że zaraz zwymiotuje. Moc jaką poczuł była niczym w porównaniu z małym, jakże niepozornym mistrzem. Gniew zniknął natychmiast, choć niepewność i strach wciąż kryły się w jego duszy. Podniósł się powoli, unikając wzroku Yody czy Luksa. Chciał stąd jak najszybciej wyjść i zapomnieć o tym co się wydarzyło, choć wiedział, że to nie jest sposób jedi. To wszystko co tutaj zrobili było jedną wielką porażką, o efektach której mieli się przekonać wkrótce na spotkaniu rady. Mifune był pewien, że zostanie wydalony z zakonu i już zaczął snuć przemyślenia na temat tego, co ze sobą zrobi. Być może zakamufluje się gdzieś w knajpie, będzie nabierał frajerów uprawiając hazard i...
    Nie, nie po to przybył na tą planetę, nie po to odbył szkolenie by teraz rezygnować. Tak, popełnił błąd...być może zbyt wielki jak na jedi, ale nie miał zamiaru się poddać i schować przed całym światem.
    -Wybacz mistrzu- mruknął, schylając nisko głowę. Wciąż zmagał się z trwogą i mdłościami, które trawiły jego ciało. Chciał coś jeszcze dodać, lecz nie wiedział co powiedzieć. Nie znalazł słów by się wytłumaczyć. Zamilknął ruszył z mistrzem do świątyni, gdzie czekała ich rozmowa przed radą.
    Luks
    Luks


    Liczba postów : 74
    Join date : 18/04/2009
    Age : 28
    Skąd : Toruń

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Taaryn Luks
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2, 250/500

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Luks Wto Kwi 21 2009, 21:42

    //świetnie odgrywasz Yode :p//

    Zajęty walką, nie zwróciłem uwagi na ogromne skupisko mocy, zbierające się wokół mistrza Yody, zbliżającego się właśnie do nas. Nagle, drzwi wypadł z zawiasów i potężnym uderzeniem wpadły we mnie, od razu mnie przewracając i kryjąc pod sobą. Zabolało. I to dość mocno. Stan oszołomienia nie trwał jednak zbyt długo, w miarę szybko - jak na taki cios, zacząłem jasno myśleć, umysł, dalej wspomagany bojowo mocą szybko wznowił pracę. Obolałe mięśnie odmawiały posłuszeństwa, mimo to jednak spróbowałem się podnieść. Odrzuciłem lekko drzwi, pomagając sobie w tym słabym prawie nic nie znaczącym - przynajmniej w porównaniu do pchnięcia wielkiego mistrza Yody impulsem mocy, po czym wstałem, sycząc z bólu. Wyprostowałem kości i spojrzałem w kierunku naszego wybawcy. On... Jest strasznie mały - to była pierwsza myśl, jaka przemknęła mi przez głowę, gdy go ujrzałem. Poprawiłem się jednak szybko i pokłoniłem przed nim głęboko, słuchając jednocześnie uważnie. Przestraszyłem się trochę, słysząc o radzie jedi, był to jednak tylko bardzo krótki impuls, sygnał, który już po chwili stłumiłem, uspokajając się i rozpogadzając wnętrze umysłu. Powoli zmniejszyłem produkowane cały czas podczas walki pole mocy we mnie i wokół mnie, wracając do normalnego stanu. Mimo pozornego spokoju, dalej odczuwałem swoisty żal. Dalej widziałem przedśmiertny wyraz Aardu, jego czarne, smutne, szczere i jednocześnie oszalałe oczy. Opanowałem jednak łzy, nie pozwoliłem sobie znów na chwilę słabości. Z poważną, ale jednocześnie na swój sposób spokojną, pogodną miną, ruszyłem tuż za mistrzem Yodą, będąc przygotowanym do odpowiedzi przed Radą Jedi. Nie wiedziałem, co mnie czeka, czy będę mógł kontynuować swoje szkolenie, ale wierzyłem, że wszystko skończy się pomyślnie.
    Battlefist
    Battlefist
    Admin


    Liczba postów : 190
    Join date : 13/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko::
    Rasa: Czlowiek
    Poziom:

    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Battlefist Wto Kwi 21 2009, 21:51

    Zamykam i przydzielam po 250 xp.

    Wyjasnienia zlozycie juz w Swiatyni, na zebraniu Rady.

    Sponsored content


    Pasaż Empty Re: Pasaż

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pon Maj 20 2024, 21:12