Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


2 posters

    [misja] Powierzona nadzieja

    Lloyd
    Lloyd
    Admin


    Liczba postów : 396
    Join date : 18/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Lloyd Mifune
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2; 250/500

    [misja] Powierzona nadzieja Empty [misja] Powierzona nadzieja

    Pisanie by Lloyd Wto Mar 30 2010, 15:18

    Pewnego dnia, gdy mistrz Eeth wracał ze swym uczniem z sali medytacyjnej, zatrzymał ich pośpiesznie jeden z rycerzy jedi. Był blady jak ściana, zziajany, przejęty. Zarówno Luks jak i mistrz mogli wyczuć ogromny lęk i przejęcie w sercu ich brata.
    -Mówże- ponaglił go mistrz, kładąc mu na ramieniu dłoń, starając się go przy tym uspokoić w duchu.
    Rycerz wywrócił oczami, w których pojawiły się łzy. Głos uwiązł mu w gardle. W końcu jednak udało mu się wychrypieć...
    -Mistrz Yoda...umiera...mistrz Plo i Windu...Czekają...na was.

    Eetch pobladł, choć zachował zimną krew. Złapał za przegub Luksa, którego wmurowało i szarpnął nim mocno.
    -Chodźmy.
    Nikt się do siebie nie odzywał przez całą drogę do sali rady. Tam przywitał ich mistrz Plo Koon i Windu. Nie było nikogo innego.
    -Mistrzu, dobrze cię widzieć- w każdym z nich można było wyczuć zdenerwowanie- Mistrz Yoda...
    -Tak już wiem. Można coś zrobić?
    -Wyruszacie na poszukiwanie T'ra Saa, tylko ona może mu pomóc- wybełkotał Koon, zakładając kaptur na głowę.
    -Ale przecież ona zniknęła dawno temu i...- zaczął Eeth.
    -T'ra jest netianinem, ta rasa jest bardzo długowieczna. Musicie ją znaleźć. Wybrałem was, nie Plo Koona i jego ucznia, bo macie lepsze zdolności w tym kierunku. Nasza świątynia jest prawie opustoszona. Mistrz Yoda chyba wiedział co go czeka i rozesłał prawie wszystkich jedi z dala od Cruscant.
    -Gdzie mamy zacząć?
    -Felucia- wtrącił się Plo.
    -To w zewnętrznych rubieżach, pomiędzy Rhen Var a Sektorem Colunda. Przygotujcie się. Odlatujecie za dwadzieścia minut jak tylko przygotują statek.
    -Oczywiście- mruknął Eeth, zamyślony.
    -Mistrzu Eeth, padawanie...niech Moc będzie z wami. - rzekł mistrz Windu chyląc głowę.
    W końcu wyszli z sali. Zabracki jedi był wstrząśnięty ale i zmobilizowany.

    Wkrótce byli już na statku. Był to mały wahadłowiec z kilku osobową załogą. Podróż musiała im trochę zająć. Mieli czas, czas, który woleli by zużyć na coś innego niż bezczynne czekanie.
    Luks
    Luks


    Liczba postów : 74
    Join date : 18/04/2009
    Age : 28
    Skąd : Toruń

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Taaryn Luks
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2, 250/500

    [misja] Powierzona nadzieja Empty Re: [misja] Powierzona nadzieja

    Pisanie by Luks Wto Mar 30 2010, 19:00

    Skończyłem kolejny dzień ćwiczeń w sali medytacyjnej. Byłem zmęczony, ale coraz bardziej doświadczałem, że moc jest moim największym sprzymierzeńcem. Zmierzałem właśnie z mistrzem w kierunku stołówki, gdy wyczułem, a po chwili ujrzałem, biegnącego z naprzeciwka jedi. Był blady jak płótno, ledwo łapał oddech, wyraźnie czuło się wypełniający go strach, wręcz namacalny w otaczającej mocy. Zatrzymał się właśnie przed nami. Musiało stać się coś ważnego, to nie mogło być tylko wezwanie na misję. Spojrzałem na mistrza. Też odczuwał to napięcie, zdające się przenikać świątynię na wskroś. Musiała minąć chwila, zanim posłaniec był wstanie wypowiedzieć słowa.
    Straszne słowa. Początkowo nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Gdy wreszcie dotarło do mnie znaczenie tej wiadomości, zrobiłem się nagle zimny, mięśnie mi zesztywniały, nie mogłem wykrztusić z siebie słowa. Dopiero gdy Eeth chwycił mnie stanowczo za przegub i pociągnął zdecydowanie w kierunku sal rady, ochłonąłem z pierwszego wrażenia. Spojrzałem na niego, nie odwzajemnił jednak spojrzenia. Był blady. Nie mogłem się temu dziwić. Mistrz Yoda... Wielki mistrz Yoda żył tutaj zanim ktokolwiek z dzisiejszych jedi poznał, czym jest moc. A teraz... miał tak po prostu odejść? Pytanie zdawało się odbijać w murach świątyni. Nikt nie chciał usłyszeć odpowiedzi.
    Po krótkim marszu dotarliśmy do celu, gdzie powitali nas mistrzowie Plo Koon i Mace Windu. Nie było tam Yody, musiał leżeć teraz w którejś z ciemnych sal pod opieką medyków. Pokłoniłem się mentorom, mimo to nie odezwałem się przez cały czas ani słowem. Wiedziałem, że mój głos by drżał. Mistrzowie zdawali się być jednak opanowani, zachowywali zimną krew mimo ogromnych uczuć, smutku, strachu, zawiedzenia; niepewności, którą było czuć wokół. Za dużo już przeżyli, za dużo widzieli. Też miałem taki się stać.
    Nie mogłem pozbyć się z mojej głowy obrazu Yody: małego, zielonego, niepozornego mistrza jedi, który zyskał miano wielkiego. Jego ciepłej, kojącej, a jednak ciągle potężnej aury. Nie mogło być już za późno.
    W miarę słuchania, otwierałem coraz szerzej oczy. Wraz z napełniającą mnie radością, pojawiło się brzemię odpowiedzialności, ciężar zwątpienia, tego samego, co wcześniej – czy tym razem dam radę? To ja i mistrz mieliśmy szansę uratować mistrza Yodę.
    T'ra Saa... musiała być wielką uzdrowicielką. Miała jeszcze jedno zadanie do wykonania, jeszcze jedną osobę do uleczenia. Zacisnąłem pięści, aż spod paznokci popłynęła strużką krwista ciecz. Musieliśmy ją znaleźć. Nie myślałem nawet o tym, że już dawno może nie żyć. Nie chciałem myśleć.
    Ukłoniłem się ponownie, wychodząc z sali i zostawiając mistrzów samych. Nie miałem odwagi, by odezwać się słowem. Gdy tylko minąłem pierwszy róg, pobiegłem najszybciej jak mogłem do swoich komnat. Wziąłem zapasowe ubranie, przytroczyłem rękojeść miecz świetlnego do pasa, wrzuciłem komunikator do kieszeni. Nie minęło 5 minut, gdy wchodziłem na pokład wahadłowca. Przywitałem się z załogą, po czym udałem się do swojego przedziału, czekając na przybycie mistrza.
    Cały czas myślałem o zadaniu, które nas czekało. I nadziei, jaką w nas pokładano. Nadziei, której nie mogliśmy zawieść.
    Ciekawe, czy to prawda, że mistrz Yoda wiedział, że umiera? Ciekawe, czy kiedyś również i mnie będzie stać na taką odwagę?
    Lloyd
    Lloyd
    Admin


    Liczba postów : 396
    Join date : 18/04/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Lloyd Mifune
    Rasa: Czlowiek
    Poziom: 2; 250/500

    [misja] Powierzona nadzieja Empty Re: [misja] Powierzona nadzieja

    Pisanie by Lloyd Nie Kwi 04 2010, 14:14

    Kapitan statku powitał dwóch jedi i natychmiast rozpoczął ostatni etap przygotowań. Wkrótce byli gotowi by odlecieć, i kiedy statek uniósł się w powietrze, Luks poczuł jakiś namiętny lęk, niepokój związany słodką ekscytacją. Eeth siedział w swej komnacie, medytował, padawan czuł to wyraźnie choć sam nie potrafił zmusić się do takiej dyscypliny. Wkrótce do młodzika dołączył jeden z członków załogi, młody, prężny przedstawiciel rasy ludzkiej, noszący wojskową opaskę.
    -Yoda, prawda? Plotki muszą być prawdziwe- odchrząknął - Na Feluci...uważajcie na wszystko co żyje. Wy, jedi wierzycie, że Moc tkwi w każdej żywej istocie, prawda? Cóż, Felucia to niezbyt przyjemne strony.
    Wojskowy położył Luksowi dłoń na ramieniu.
    -Jesteś gotów, padawanie na taką misję?

    Sponsored content


    [misja] Powierzona nadzieja Empty Re: [misja] Powierzona nadzieja

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pią Mar 29 2024, 02:29