Dwudziestu żołnierzy, wszyscy wyposażeni w standardowe DC i białe skafandry, czekali na transportowiec który spóźniał się już o kilkanaście minut. Mimo to nikt nie narzekał, nikt nie przestępował z nogi na nogę. Grupa stała w gotowości monitorując teren za pomocą wskaźników w hełmach. Ich komunikatory były włączone, lecz nikt się nie odzywał. Jedyny ARC w grupie, odłączony od reszty podśpiewywał jakąś piosenkę, trzymając dłonie na swym karabinie.
W końcu na horyzoncie pojawił się zarys transportera, trójkątny wzór o szerokich skrzydłach nośnych i wąskim kadłubie. Działka po bokach były nieobsadzone. Z racji silnego słońca wszystkie przesłony żołnierzy zmieniły odcień, umożliwiając im obserwowanie zbliżającego się statku. ARC wydał rozkaz ponownie podłączając się do sieci, i wkrótce wszyscy ustawieni byli do w szeregu, tylko on sam stał nieco z przodu.
Dźwięk transportera, najpierw głośny, dudniący zmienił się w ciche pomruki, a gdy wylądował, nie było słychać niczego oprócz delikatnego szumu wiatru. Śluza otwarła się z piskiem. Na platformę wyszło dwóch osobników ubranych w podobne do żołnierzy skafandry, jeden miał jednak kolor czerwony, drugi złoty. ARC zasalutował, po chwili dołączyła do niego cała reszta. Osobnik w czerwonej zbroi zeskoczył z podestu i przywitał żołnierzy podając im dłoń i ujmując ich rękę tuż pod łokciem.
-Kapitanie, czy wszystko w porządku? -zapytał Złoty, podchodząc do ARC.
-Tak jest, komandorze. Wszystko zgodnie z planem. Otrzymałem rozkaz by przetransportować pana do bazy w trybie natychmiastowym.
-Czyżby? Widać Drizz bardzo się śpieszy. Mik, co o tym sądzisz?
Czerwony odwrócił się gwałtownie.
-Skoro nas oczekuje, nie dajmy mu czekać. Jeśli mówił prawdę, to mamy tam prawdziwego żyjącego Jedi czekającego na przesłuchanie.
-Pozwolę się wtrącić- zaczął ARC- generał Thir Izz został pochwycony przez nas dwa tygodnie temu i oczekuje w swej celi na przesłuchanie. Komandor Drizz nie był jednak w stanie zmusić jedi do mówienia.
-Drizz wiedział po kogo posłać- warknął Złoty- Mik zajmiemy się tym od razu. Prowadźcie.
ARC zasalutował raz jeszcze, po czym odwrócił się i przez kanał łączności wydał rozkaz grupie żołnierzy by ustawili się na swoje standardowe pozycje. Sam zaś, w towarzystwie Mika i Seeda ruszył w głąb lasu, by po chwili zniknąć w podziemiach.
W końcu na horyzoncie pojawił się zarys transportera, trójkątny wzór o szerokich skrzydłach nośnych i wąskim kadłubie. Działka po bokach były nieobsadzone. Z racji silnego słońca wszystkie przesłony żołnierzy zmieniły odcień, umożliwiając im obserwowanie zbliżającego się statku. ARC wydał rozkaz ponownie podłączając się do sieci, i wkrótce wszyscy ustawieni byli do w szeregu, tylko on sam stał nieco z przodu.
Dźwięk transportera, najpierw głośny, dudniący zmienił się w ciche pomruki, a gdy wylądował, nie było słychać niczego oprócz delikatnego szumu wiatru. Śluza otwarła się z piskiem. Na platformę wyszło dwóch osobników ubranych w podobne do żołnierzy skafandry, jeden miał jednak kolor czerwony, drugi złoty. ARC zasalutował, po chwili dołączyła do niego cała reszta. Osobnik w czerwonej zbroi zeskoczył z podestu i przywitał żołnierzy podając im dłoń i ujmując ich rękę tuż pod łokciem.
-Kapitanie, czy wszystko w porządku? -zapytał Złoty, podchodząc do ARC.
-Tak jest, komandorze. Wszystko zgodnie z planem. Otrzymałem rozkaz by przetransportować pana do bazy w trybie natychmiastowym.
-Czyżby? Widać Drizz bardzo się śpieszy. Mik, co o tym sądzisz?
Czerwony odwrócił się gwałtownie.
-Skoro nas oczekuje, nie dajmy mu czekać. Jeśli mówił prawdę, to mamy tam prawdziwego żyjącego Jedi czekającego na przesłuchanie.
-Pozwolę się wtrącić- zaczął ARC- generał Thir Izz został pochwycony przez nas dwa tygodnie temu i oczekuje w swej celi na przesłuchanie. Komandor Drizz nie był jednak w stanie zmusić jedi do mówienia.
-Drizz wiedział po kogo posłać- warknął Złoty- Mik zajmiemy się tym od razu. Prowadźcie.
ARC zasalutował raz jeszcze, po czym odwrócił się i przez kanał łączności wydał rozkaz grupie żołnierzy by ustawili się na swoje standardowe pozycje. Sam zaś, w towarzystwie Mika i Seeda ruszył w głąb lasu, by po chwili zniknąć w podziemiach.